wtorek, 31 lipca 2012

Dedykacja (2007)

Reżyseria: Justin Theroux
Scenariusz: David Bromberg
Gatunek: romans, komedia, dramat
Produkcja: USA



Do "Dedykacji" podszedłem dość sceptycznie. Przejadły mi się bowiem wszelkie przewidywalne romanse, przesiąknięte kiczem i infantylnością. Miałem nadzieję, że "Dedykacja" będzie czymś ambitniejszym, ciekawszym, skłaniającym do refleksji. Dlaczego? Zaintrygowała mnie niecodzienna w tym gatunku kreacja głównego bohatera.

Henry (Billy Crudup) jest osobą z pewnymi zaburzeniami psychicznymi. Ma ich tyle, że trudno określić, co mu dokładnie dolega. Poza wyjątkowo negatywnym nastawieniem do świata i do ludzi, panicznie boi się jeździć samochodem, a wieczorami kładzie się na podłodze, ustawiając na sobie ciężkie przedmioty (taki nietypowy sposób na poczucie bezpieczeństwa). Poza tym, jest irytujący i chamski. Na co dzień zajmuje się pisaniem książek dla dzieci. Jego jedynym przyjacielem jest ilustrator - Rudy (Tom Wilkinson), który z kolei ma guza mózgu. Da się zauważyć, że bohaterowie są do siebie wyjątkowo przywiązani. Rudy niestety umiera, a wydawca wyznacza Henry'emu nowego ilustratora. Warto dodać, że Henry jest człowiekiem dość bezprecedensowym. Jesteśmy świadkami jego w miarę normalnego funkcjonowania, by po chwili zobaczyć, jak leży obok grobu swego przyjaciela, przygnieciony grobową deską. Co ciekawe, to ma sens!
Jak się wszyscy domyślają, nowym ilustratorem jest piękna nieznajoma o długich, czarnych włosach. Tak się składa, że Henry nie jest z tego powodu zadowolony. Lucy (Mandy Moore) nieco różni się od naszego głównego bohatera. Nic w tym dziwnego, ponieważ jest ona najzwyklejszą i najnormalniejszą obywatelką.
Od tego momentu śledzimy pełne wzlotów i upadków perypetie bohaterów. Smaczku dodają sceny, w których Henry kontaktuje się ze swoim zmarłym przyjacielem. Cóż, irracjonalizmu nigdy za wiele.


Z czystym sumieniem można powiedzieć, że w tej produkcji był potencjał i to nie mały. Ukazanie związku pomiędzy osobą "lekko inną" a zupełnie normalną, jest zabiegiem interesującym, pod warunkiem, że nie zostanie przysłonięty populistyczną papką.
Tutaj schemat jest prosty; mam problem ze sobą -> poznałem Cię -> zdrowieję. Jesteśmy więc świadkami działania cudotwórczego uczucia jakim jest miłość. Mało realne, prawda?
Przyznam szczerze, że spodziewałem się czegoś więcej po reżyserskim debiucie Justina Theroux'a. Czegoś, co sprawiłoby, że "Dedykacja" nie będzie kolejnym schematycznym tworem, ukazującym dobrze nam znaną z amerykańskich produkcji skomercjalizowaną miłość. Zabrakło tutaj oryginalności.
Kolejnym aspektem zdecydowanie ujmującym "Dedykacji" jest brak tego specyficznego nastroju, spowodowany z kolei brakiem odpowiednio dobranej muzyki. Owszem, muzyka była obecna, ale słysząc ją, zastanawiałem się czy to aby na pewno podkład filmowy, czy może dźwięk mojego laptopa ulegającego autodestrukcji.
Warto jednak zwrócić uwagę na bardzo dobrą grę aktorską Billy'ego Curdupa, który idealnie wcielił się w rolę Henry'ego, ukazując w perfekcyjny sposób jego niedoskonałości i dość enigmatyczne zachowanie.

Pomimo wszelkich niedociągnięć, "Dedykację" oglądało się przyjemnie. Produkcja ta nie wymaga od nas żadnego wysiłku intelektualnego czy skupienia. Lekki film, w sam raz na sobotni wieczór.

Ocena: 5,5/10